czwartek, 14 lutego 2019

O inflacji

Znalezione obrazy dla zapytania O inflacji


Wielu ludzi sądzi, zwłaszcza Ci którzy przechodzą przez aktualne podręczniki do przedsiębiorczości, że inflacja to "... naturalny wzrost cen ..."! 

 Otóż inflacja jest ukrytym podatkiem, polegającym na osłabieniu siły nabywczej pieniądza ze względu na nieopamiętane drukowanie pieniądza fidukcyjnego.

Wyobraźmy sobie, że mamy w obiegu 1 milion zł gotówki i rzeczy na rynku o wartości miliona zł. Rząd drukuje sobie dodatkowy milion. Sytuacja wygląda tak, że Rząd ma jeden milion i ludzie maja jeden milion. Razem w obiegu jest wiec 2 miliony zł, ale towarów tyle co było wcześniej. Każdy towar podrożeje więc 2 razy.

Z tym że każdy obywatel miał przy sobie 100 zł i mógł kupić sobie "100 towarów". Ponieważ rząd dodrukował sobie pieniądze i ceny podrożały to obywatel za 100 zł może kupić tylko 50 towarów, a pozostałe 50 towarów może sobie kupić Rząd za wydrukowane pieniądze. Dokładnie takie samo działąnie jakby był 50% podatek - rząd zabierze obywatelowi 50 zł i zostałwił drugie 50 nie wywołując inflacji . Ceny nie zmieniłyby się, a każdy z was mógłby też kupić tylko 50 towarów a więc o połowę mniej.

Kowalski tego nie zauważa, bo ceny rosną, a to znaczy, że rośnie także cena jego pracy, w przyszłym miesiącu zarobi więc nie 100 zł, a 200 i z powrotem będzie mógł sobie kupić 100 towarów za wypłatę. Wtedy rząd dodrukuje 2 miliony zł i proces się powtarza. Okazuje się, że niby nic nie widać, bo za każdym razem zarobki dostosowują się do aktualnej ilości pieniądza na rynku. Fakt jednak jest faktem, że Kowalski traci.

Skoro działanie rządu powoduje takie same skutki jak 50% podatek to inflacja, a wiec druk pieniadze jest podatkiem. Wystarczy nie drukować pieniądza, aby inflacji nie było.

Co jest przeciwieństwem kradzieży? Brak kradzieży, czy darowizna od złodzieja do ofiary? Tak samo jak przeciwieństwem Państwa prawa jest Państwo bezprawia tak oczywiście, przeciwieństwem złodziejstwa jest jego brak. Podobnie przeciwieństwem inflacji jest brak inflacji.

Państwo i prawo spaczyło wiele pojęć przez co język prawa i jezyk zwykłych ludzi nie jest tym samym. Podatek VAT nazywany jest podatkiem od towarów i usług. Jednak jest to inaczej Value Add Tax, czyli podatek od wartości dodanych. Gdybyśmy spojrzeli jak prosty człowiek na podatek od towarów i usług to akcyza, najczęściej płacony przeze mnie i przez każdego Polaka podatek jest podatkiem od towaru! Podobnie spaczono pojęcie przedsiębiorczości i tysiące innych w efekcie czego każdy przedsiębiorca zamiast robić swoje uczy się przeróżnych ustaw. No ale w Polsce takie są reguły gry. Kto nie chce się uczyć tych reguł gry zostaje pracownikiem, a kto się chce uczyć przedsiębiorcą.

A wracając do inflacji. Pierwsza wojna światowa, która generowała potworne koszty spowodowała światowe pozbycie się parytetu złota. Pomimo, że wcześniej wielokrotnie próbowano stworzyć pieniądz fidukcyjny (bez pokrycia w czymkolwiek) czyli pozbyć się parytetu złota w Wielkiej Brytanii chociażby nawet kilkukrotnie, to zawsze próby te były nieudane. Po pierwszej wojnie światowej większość Państw wprowadziła taki pieniądz.

Oznacza to, że każde Państwo posiadające swoją walutę może dobrowolnie drukować tyle pieniędzy ile chce osłabiając tym samym ich siłę nabywczą. Na podstawie danych z Banku Centralnego w Wielkiej Brytanii można stwierdzić, że ceny "w roku 1760 roku były niższe niż w 1660, a w 1860 było taniej niż w 1760".

W chwilach kiedy rząd nie mógł drukować pieniędzy (ilość złota była ograniczona), naturalne było to, że ceny nie rosną, a spadają, gdyż produkcja towarów za sprawą postępu technicznego była coraz wydajniejsza. Według Friedmana w latach 1918-1991 w USA podaż pieniądza wzrosła chociażby 64 razy.

W książce "Historia Złota" jest ciekawe porównanie. Gdybyśmy mogli zebrać całe złoto jakim dysponuje człowiek, a więc to wydobyte już od starożytności do dzisiaj w jednym miejscu to bez większego problemu zmieściłoby się w jednym dużym statku transportowym przywożącym towary z Chin do Europy.

Ludzie wcześniej oszczędzali. Trzymanie pieniędzy (złota) nie powodowało straty, a nawet pozwalało zarabiać. Obecnie dodrukowanie pieniędzy powoduje inflację, a więc trzymanie pieniędzy nie opłaca się. Inflacja jest więc też podatkiem. Andrzej Lepper chociażby zasłynął z tego, że chciał "dodrukować" więcej pieniędzy. Można by na ten temat długo pisać.

Brak umiejętności oszczędzania, lub brak umiejętności "gry w obronie", jak to nazwał Robert Majcher w swojej książce "Truskawkowy Milioner", powoduje skupienie się ludzi tylko na zarabianiu pieniędzy, na "grze w ataku". Ważne jest aby zdobyć pieniądze i je wydać, a nie żeby oszczędzać. A od tego już tylko chwilka do zadłużania się!

Brak umiejętności zarządzania swoimi pieniędzmi powoduje także brak umiejętności zarządzania pieniędzmi publicznymi.
Podsumowując inflacja to oprócz sprawiedliwości społecznej drugi czynnik powodujący, że w Polsce opłaca się być biednym. Polacy dążą do bycia biednymi, świetnie im się to udaje, a ponieważ im się to opłaca to nie mają za bardzo motywacji do bogacenia się. 

To tyle o wielkiej gospodarce.




1 komentarz: