wtorek, 23 listopada 2010

Kult pracy.

Obecnie wchodzimy do szkół z lekcją przedsiębiorczości . Powstają strony ku temu poświęcone. Następne będą urzędy. Co innego jest uczyć przedsiębiorczości młodzież, która ma zapewniony byt przez rodziców co najmniej na najbliższe 10 lat dopóki nie skończą studiów, a co innego interweniować w sytuacje naprawdę skrajne, gdzie niekiedy ludzie nie mają co do garnka włożyć.


Dziwi mnie to, że przy rejestracji (19 podpisów!) i wypełnianiu papierów o zasiłek dla bezrobotnych nikt nie pyta się  o posiadany majątek, oszczędności/inwestycje inaczej rzecz mówiąc pasywny dochód.
Teoretycznie można mieć np. milion w funduszach inwestycyjnych, zyskując dzięki temu 5-10 tys. gotówki i pobierać zasiłek, gdyż dochód z odsetek nie wlicza się w przychód :). Nie jest to pewna informacja, nie konsultowałam tego z prawnikiem. Urzędników interesuje czy  ktoś   ma pole i czy wykonuje pracę na podstawie umowy o pracę.

To jest ważne uwaga: Nie interesuje  ich czy ktoś ma  środki na życie, tylko czy pracuje za pieniądze!

To śmieszne aby pomoc socjalna od Państwa szła do ludzi, którzy nie mają pracy. Powinna iść dla biednych. Bezrobotny nie znaczy biedny!

Nasuwa mi się paradoks naszego becikowego :) Gdzie wszyscy płacimy podatki, pomoc od Państwa otrzymujemy wszyscy, a jest ona pomniejszona o koszty obsługi (administracja). System równie "złodziejski" jak kasyna i ubezpieczenia, gdzie prawdopodobieństwo zawsze jest na naszą niekorzyść.

Na blogu Janusza Korwina-Mikke(www.korwin-mikke.blog.onet.pl) znalazłam ciekawą uwagę.
Czy gdybyś był właścicielem wszystkich aut w Polsce opłacałoby ci się je ubezpieczać? Odpowiedź brzmi nie, gdyż z twojej składki byłyby opłacane wszystkie szkody + pensja i zysk dla ubezpieczyciela!

Swoją drogą UPR (www.upr.org.pl) rządzić na pewno nie będzie, ale mam nadzieje, że wniesie nieco zdrowego libertańskiego rozsądku.

Zostawmy jednak temat polityki i wróćmy do naszego problemu kultu pracy. Często w komentarzach i wypowiedziach na forum można spotkać zdanie mniej więcej w stylu, że zawsze będą ludzie, którzy pracują na innych.

Absolutnie się z tym nie zgadzam. Każdy, dosłownie każdy może działać tak, jak chce. Moim ideałem jest świat bez "pracy" rozumianej dzisiaj jako praca na "etacie". Chciałabym aby każdy miał wizję, że przez całe swoje życie prowadzi przedsiębiorstwo i zdawał sobie sprawę, że od niego zależy to co robi i ile mu za to płacą.

W mojej utopijnej wizji świata nie ma prac na etacie, umów zleceń czy o dzieło. Każdy prowadzi swoją własną małą firmę. Kiedy zbierze się kilku ludzi tworzą razem większą firmę i zatrudniają inne jednoosobowe firmy np. do obsługi klientów. I nikogo nie obchodzi czy ja jako jednoosobowa firma pracuję dla jednego czy trzech pracodawców, czy pracuję 4 godziny dziennie, a resztę odpoczywam, czy robię po 16, aby się dorobić.

Czym różni się praca na etacie od firmy jednoosobowej która pracuje tylko dla jednego klienta? To właśnie ma na celu hasło "Weź swój los w swoje ręce".



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz