niedziela, 8 lutego 2009

Milion milionów dolarów do podziału!


Inaczej: 1 bilion, to tysiąc miliardów. Jeszcze inaczej to: milion milionów dolarów do podziału!
To nie żart, to prawda, oczywiście nie dla jednej osoby, ale jednak...Na 1 bilion USD rocznie makroekonomiści oceniają rynek wellness za kilka lat.To nie jest wydarzenie ekonomiczne!To jest ekonomiczna bomba jądrowa! To jest ekonomiczny boom, który przekroczy swoim rozmiarem rewolucję komputerową końca XX wieku. Makroekonomiści oceniają to, jako megatrend początku XXI wieku, na bazie którego wyrosną kolejne gigantyczne fortuny. Jeśli ktoś zdeklasuje Billa Gates'a, właściciela Microsoft, to będzie on właśnie z branży wellness. Ale najlepsze jest to, że to wszystko już się dzieje!
Kto zasiądzie lub już zasiada do tego tortu?

Wellness to stan dobrego zdrowia i samopoczucia. To trend, który powstał w wyniku wzrastającej świadomości ludzi, że o ten stan trzeba samemu zadbać, że nie można się tylko poświęcać pracy zawodowej, a o zdrowie zatroszczy się medycyna. Takie myślenie się nie sprawdziło. O zdrowie trzeba zadbać samemu!
Welnness to megatrend, który ogarnia na świecie miliony ludzi, którzy zaczynają rozumieć, że brak energii w wieku 30 lat wcale nie jest normalny, że nie trzeba chorować na serce w wieku 40 lat, że nadwaga pomimo powszechności, wcale nie jest normalna, że w wieku 60 lat nie trzeba chodzić z apteczką leków, że w wieku 70 lat nie trzeba być niedołężnym.
Wellness to sfera produktów i usług związanych z zachowaniem dobrego stanu zdrowia, dobrego samopoczucia i dobrego wyglądu. A więc zdrowe odżywianie, usługi z zakresu aktywności fizycznej i rekreacji, salony piekności, itp. To również szeroko rozumiana profilaktyka zdrowotna.
Dzisiaj średnia długość życia w krajach rozwiniętych to 70-80 lat i cały czas rośnie. Jeśli przeciętnie ludzie umierają w wieku 75 lat, a wiemy, że wielu umiera wcześniej, to znaczy, że wielu żyje również znacznie dłużej. Pytanie brzmi: jak ta druga połowa życie będzie wyglądać? Jeśli ktoś ma 30-50 lat i ma pieniądze, to zaczyna o tym myśleć.
W dobie chorób cywilizacyjnych wynikających z masowo przetwarzanej żywności oraz zmienionego (czytaj: mniej aktywnego) stylu życia człowiek staje przed alternatywą: albo swoje ostatnie 40 lat przeżyje w stanie chorobowym, płacąc za usługi medyczne i leki albo będzie wcześniej płacił na rynku wellness, aby te ostatnie 40 lat przeżyć w dobrym zdrowiu i kondycji. W tym pierwszym przypadku, od pewnego wieku, kontakt z "białym przemysłem" to reguła, to jak comiesięczna wizyta Pana z gazowni, od tego nie da się uwolnić, a lekarstwa to jak świeże bułeczki, codzienność, jak woda, jak powietrze, jak jedzenie. I cały czas złe samopoczucie. W tym drugim przypadku, ten kontakt z "białym światem" przewidziany jest w sytuacjach losowych, rzadkich zachorowaniach i przy badaniach okresowych.
A więc wellness to wszystko, co ma zabezpieczyć przed chorowaniem i zapewnić dobre samopoczucie, świetny wygląd i aktywność w wieku średnim i podeszłym. Wszystko, co w wieku 40 lat pozwoli korzystać z pełni życia, a wieku 70 lat bawić się z wnukami i jeździć na łyżworolkach. To jest właśnie wellness.

Rynek wellness.
A więc wróćmy do tego tortu wartego 1 bilion USD. Dzisiaj ten tort to ok. 200 mld USD. W przecięgu najbliższych 10 lat wzrośnie 5 krotnie. Powstanie tysiące firm na świecie, małych i dużych, które podzielą ten tort między siebie.
Tak to ocenia Paul Zane Pilzer, makroekonomista, zatrudniany jako doradca ekonomiczny przez dwóch kolejnych i to z różnych opcji politycznych Prezydentów amerykańskich. Geniusz, biznesmen i analityk, w wieku 24 lat był profesorem, w wieku 26 lat zarobił pierwszy milion, w wieku 30 lat miał 10 mln dolarów. Został najmłodszym pracownikiem wysokiego szczebla City Banku. Przewidział rewolucję komputerową w latach 80-tych i zarobił na tym grube miliony dolarów. Teraz pisze w swych książkach o rewolucji wellness.I udowadnia to!
O niezwykłych możliwościach rynku wellness wiedzą na pewno liderzy tego rynku, firmy od lat działające w tej branży. Wie o tym CaliVita - światowy lider w dziedzinie zdrowego odżywiania. Wie również coraz więcej innych potentatów, nie związanych z sektorem wellness, którzy będą inwestować w nową dziedzinę działalności.
Komu się uda? Kto ile zarobi? Walka będzie zacięta i ostra. Ale wiedzą, że takiej okazji jeszcze na tej planecie nie było. Fitness-cluby powstają jak grzyby po deszczu, coraz więcej ofert aktywnego wypoczynku dla biznesmenów, w aptekach coraz więcej suplementów żywieniowych, w McDonaldzie i innych fast-foodach coraz więcej sałatek, itp., itd.

A teraz ciekawostka...Ta informacja może zwalić z nóg wrogów wszelakiej chemii, bojowników ochrony środowiska i zwolenników naturalnego odżywiania - ale cóż, widać ta firma wie co robi. Jeśli ktoś zna taśmy magnetofonowe, dyskietki lub inne produkty koncernu chemicznego Basf, to niech się nie zdziwi, gdy trafi na reklamę odżywek dietetycznych Basf Human Nutrition. To już nie hipoteza, to już fakt. To tylko kolejny przykład. Takich przykładów są już setki, będą tysiące.
Czy doświadczenie CaliVity na rynku wellness coś znaczy? Czy 40 mln klientów na świecie spożywających produkty CaliVity ma jakieś znaczenie? Czy badania naukowe nad wykorzystaniem ziół i roślin w odżywianiu mają jakieś znaczenie? Czy doświadczenia i umiejętność organizacji międzynarodowych szkoleń dla 50 tys. osób z tłumaczeniem na więcej języków niż na obradach ONZ, ma jakieś znaczenie?
Może jeszcze jedna sprawa. W takiej konkurencji liczy się marka. A więc trzeba o nią zadbać. Marka to więcej niż jakość, to jakość plus doświadczenie.CaliVita ma dobrą markę i będzie miało jeszcze lepszą.

www.martadymek.suportio.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz