piątek, 23 marca 2012

Nie bądź niewolnikiem.


Tak mnie dzisiaj naszła refleksja po przeczytaniu e-maila, którego niedawno dostałam - pozwól, że
zacytuję Ci fragment:

"Byłam kierownikiem, na początku miałam pod sobą tylko kilka osób, ale po kilku miesiącach intensywnej pracy miałam już kilkadziesiąt osób. Pracowałam nieraz od 9 do 23, ale sprawiało mi to satysfakcje, bo mój dział odnosił ogromny sukces finansowy. (...) następnie zostałam przeniesiona do innego działu. To było
frustrujące.

Pracowałam tam, a właściwie męczyłam się przez ponad rok. Robiłam co było do zrobienia, ale kompletnie
straciłam motywację i chęć do kreatywnego działania. Mój szef, a właściwe tyran, odrzucał wszystkie moje
pomysły, czym skutecznie podcinał mi chęć do dalszej pracy. Zawsze narzucał mi swoje zdanie i swoje pomysły - był nieomylny. Denerwowało mnie, że najpierw odrzucał moje pomysły, a po jakimś czasie, kazał mi je wdrażać, ale już jako swoje własne!

Nie mogłam nic powiedzieć. Każda próba sprzeciwu była gaszona groźbą zwolnienia dyscyplinarnego - słyszałam tylko "na twoje miejsce czeka kilku chętnych, więc jak się nie podoba, to ..."

Ale zdobyłam się na odwagę - sprzeciwiłam i......zostałam przeniesiona do jeszcze gorszego działu!

Nie rozumiem dlaczego! Przecież byłam dobrym kierownikiem obu działów. Czemu tego nie dostrzegają
tylko tłamszą?"


I co Ty na to ?
Pewnie chociaż raz taka historia obiła Ci się o uszy. A może nawet przytrafiła się komuś z Twoich bliskich
lub Tobie?

Niestety w sytuacji podległościowej - a taka jest niestety najczęstsza pomiędzy szefem, a podwładnym
- o demokratycznym stylu zarządzania czy partnerskim podejściu do pracownika, można jedynie pomarzyć...

A szkoda, bo taki styl sprzyja rozwojowi wszystkich - firma zyskuje lojalnych pracowników, zwiększa
obroty, dochody, zdobywa silniejszą pozycję. Pracownik jest zadowolony, szanuje swoje miejsce pracy, "na
mieście" mówi pozytywne informacje na temat firmy, czym buduje zewnętrzny PR, itd.

Niestety wielu mianowanych kierowników, czy dyrektorów zapomina o tych zależnościach, skupiając się na
przyjemności płynącej z posiadania władzy. A szkoda.

Czasami, tak jak w sytuacji autorki dzisiejszego listu nie ma wielu pól do manewru. Może pozostać w tym
dziale nadal, próbując wykrzesać z niego jak najwięcej pozytywów, zmienić firmę w której pracuje
lub zacząć budować swoją własną firmę.

I to jest rozwiązanie, które często proponuję osobom, zgłaszającym się do mnie.
Jeśli już nie możesz wytrzymać, ze swoim szefem, zostań nim :)

Oczywiście, założenie swojej firmy, to ryzyko, obowiązki, często większa odpowiedzialność, konieczność zdobycia funduszy na działalność i tak dalej. Tak wygląda tradycyjne podejście do pracy.

Jednak można inaczej i to rozwiązanie doradzam początkującym w biznesie - zacznij od e-biznesu,
szczególnie, że od niedawna prężnie działa w internecie nowoczesna platforma e-biznesu.
Zachęcam Cię do wejścia na tę stronę i zapoznania się ze wszystkimi informacjami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz