poniedziałek, 22 listopada 2010

Trochę fantastyki: Zakon Menedżerów.

Tym razem coś wyciągniętego z serii zabawnych opowiadań Science Fiction :) 

 Zaciekawił mnie epizod o powołaniu do życia organizacji Zakonu Menedżerów. No i spróbuj ocenić czy taka wizja należy do zabawnych... fragment zaczyna się tak:

„Na zwolniony etat przyjęto Zakonnika, czyli faceta z Zakonu Menagerów Inwestujących Kreatywnie. […]
Przyczyną powstania zakonów menagerów była niemożność pogodzenia kariery zawodowej z życiem rodzinnym. Ponieważ zaś człowiek musi funkcjonować w jakiejś elementarnej wspólnocie, inaczej spada mu chęć do życia, a wraz z nią motywacja do pracy, zaczęto tworzyć zakony dla wypełnienia emocjonalnej pustki. Pierwotną formą zakonów menagerskich były bezdzietne małżeństwa yapiszonów, które pojawiły się pod koniec XX wieku. Takie parki pracusiów nazywano dinksami, od angielskiego określenia „podwójna pensja, żadnych dzieci”. […]
Zakony menagerskie upodabniał do tradycyjnych zakonów religijnych brak dzieci, żelazna dyscyplina i cała doba wypełniona zajęciami, z tym że modlitwę zastępowało zarabianie pieniędzy. Pracowali 18 godzin na dobę, śpiąc trzy lub cztery godziny. Krótkiego spania uczyli się na specjalnych treningach, podobnie jak szybkiego czytania oraz optymalnego zgrywania komunikacji werbalnej i niewerbalnej."
 
Jestem ciekawa, czy nie masz wrażenia, że wielu ludzi poświęca się za bardzo pracy zapominając o innych wartościach? No może nie w tak ekstremalnym przypadku jak w wydaniu a'la Zakon Menedżerów - ale ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz